Wyjazd, który odmienił nasze życie
Czyli o tym jak zrozumiałam, że musimy coś zmienić
Nigdy bym nie przypuszczała, że harcerski bieg Marcelinki, postawi na głowie życie całej naszej rodziny.
Ale zacznijmy od początku. Kiedy córka tydzień temu powiedziała, że jej drużyna będzie
brała udział w górskim biegu na 10km w Gorcach, namówiłam męża byśmy pojechali razem z nią,
kibicować i spędzić weekend w górach. Mimo tego, że Jurek z wypraw najbardziej lubi te oglądane w telewizji, jakoś udało mi się go przekonać. O dziwo nawet Rafał bez gadania dał się odciągnąć od
komputera. Przypuszczam, że koleżanki, starszej o trzy lata siostry, nie były tu bez znaczenia..
Kiedy nadszedł dzień wyjazdu, atmosfera stała się bardzo napięta. Postanowiliśmy wyjechać w
piątek po pracy, tak by dotrzeć do Ochotnicy na kolację.
Marcielina w drodze wciąż mówiła o tym, jak ważne jest by w ostatniej dobie przed biegiem regularnie jadła i piła oraz odpoczywała. Nie mogliśmy już znieść ciągłych próśb o przerwy i narzekania na muzykę w samochodzie. Rygor, który wprowadziła dla całej rodziny, wskazywał ne to, że jedziemy co najmniej na Olimpiadę.
Gdy dotarliśmy na miejsce nie miałam już żadnych nadziei na to, że spędzimy ten weekend we względnym spokoju. Marcelina z Rafałem obrażeni wgapiali się w telefony, Jurek oznajmił, że odeszła mu ochota na górskie spacery, a mnie niemiłosiernie bolała głowa.
Sobotni poranek niewiele zmienił. Poza Marcelą, przeżywającą debiut na imprezie biegowej, humory mieliśmy raczej średnie. No ale skoro już byliśmy w górach, trzeba było to jakoś wykorzystać. Impreza okazała się naprawdę duża. Wciąż mijali nas biegacze, w okół było mnóstwo stoisk. Długo musieliśmy wypatrywać, by znaleźć grupkę dziewcząt, w dresach z przewiązanymi na szyjach harcerskimi chustami. Marcela natychmiast zniknęła w ich szeregach, na odchodne rzucając, byśmy wypatrywali jej na mecie godzinę od startu.
Zanim zdążyłam zaproponować, byśmy przez tę godzinę pospacerowali po okolicy, Rafał już stał
przy czerwonym namiocie, klikając w jakiś tablet na stoisku. Moje zdenerwowanie minęło, gdy
podeszłam do niego, a moją uwagę zwróciły plakaty tej wystawy. Czytając jeden za drugim zrozumiałam,
że muszę coś z tym zrobić! Nasze życie musi się zmienić.